Paskudny szmal.

sanfe-15

Markizy w klimacie Nowego Meksyku nie zdają egzaminu. Są za małe i nie ocieniają dostatecznie ścian i witryn sklepowych. Za to arkady spisują się na medal. Dają dużo pełnego cienia oraz schronienie turystom poszukującym idealnej pamiątki z Santa Fe jak i sprzedawcom których sklepy nie są narażone na spiekotę upalnego dnia.

sanfe-16

Z tego dobrodziejstwa korzystają codziennie Indianie na głównym rynku stolicy. Jacy tam znowu Indianie poprawnie to „Rdzenni Amerykanie”. Tak, tak właśnie określa się Indian sprzedających swe wyroby ze srebra a Sztuka Rdzennych Amerykanów to wszystko to, co wyszło spod rąk artystów o czerwonej skórze. O świecie zakłamany i obłudny; w Indiańskich Rezerwatach (Indian Reservation) mieszkają Indianie a nie „Rdzenni Amerykanie” nieprawdaż? W jaki sposób ludzie tak upodleni jak Indianie mogliby tworzyć godne pozazdroszczenia dzieła sztuki skoro są skazani na zagładę (opiekę państwa), sztukę tworzą „Rdzenni Amerykanie”. Wszystko proste, przejrzyste i zrozumiałe. Amerykanie są wolnym narodem więc nie można przeciwstawiać mu słowa Rezerwat. Krótki rekonesans wystawionych na ziemi wyrobów nie zaszokował mnie. Dużo koralików z Jablonexu na żyłce ze stoiska wędkarskiego w megasamie oraz mało srebra i turkusów. Jak już są to cena mrozi krew żyłach pomimo upalnego dnia. Czasy się zmieniają i kruszcu coraz mniej na indiańskich kramach. Mam kilka wisiorków i kolczyków zakupionych wcześniej i nic nowego nie wpadło mi w oko bo to biżuteria nie na co dzien więc używana rzadko i zalega mi w schowku.

sanfe-18

W drogich sklepach na rynku, indiańskich wyrobów bez liku. Firmy jubilerskie szczycące się wyrobami w stylu Hopi, Navajo i innych plemion produkują masówkę ze srebra przyozdabianego kolorową emalią i kamieniami półszlachetnymi. W gablotach jest na czym zawiesić oko a ceny bardzo zbliżone do ulicznych. Rożnica tylko w wykonawstwie bo targować się należy i tu pod dachem gdzie klimatyzacja i pachnące powietrze nasączone indiańską muzyką z ukrytych głośników jak i tam pod gołym niebem.

sanfe-19

Z ręką na sercu to sklepowe wyroby są ładniejsze, bardziej dopracowane oraz lepiej zaprojektowane i wyeksponowane co przyciąga wzrok potencjalnego nabywcy. Nie mogłam ulec pokusie aby nie kupić choć pojedynczej pierdoły co widać na zdjęciu.

sanfe-20

Jak ładna i nietypowa jest ta biżuteria zobaczcie i ocencie sami.

sanfe-21

sanfe-22

sanfe-25

sanfe-27

sanfe-26

To nie jest wyprawa po złote runo. – Usłyszałam gdy kolejna dobrze oświetlona gablota zatrzymała mnie jak srokę na dobre kilkanaście minut.

Przecież nic już nie kupuję.

– Napatrz się bo my nie po takie cuda przejechaliśmy szmat drogi. – p. coś chciał przekazać w swych słowach, jakaś niepojętą prawdę i zupełnie niezrozumiałą dla wrażliwej duszy kobiety. Wyszliśmy ze sklepu bo ochota na wygapianie się na cudeńka już zupełnie mnie opuściła. Ruszyliśmy gdzieś w nieznane aby kolejny dzień przyniósł nam dużo wspaniałych obiecanych widoków.

Czy czujesz przesyt kolorowych kamieni?

– Coś ty! Przesyt? Na jakiś czas mi wystarczy ale nie przesyt.

– To dobrze bo od dziś będziesz obcowała tylko z takimi kamieniami. – Paluchem wskazał mi to co widać poniżej.

sanfe

Categories: New Mexico | 2 Comments

Post navigation

2 thoughts on “Paskudny szmal.

  1. Oto blog do poczytania dla mnie na dlugie zimowe wieczory 🙂
    Rozumiem Twój zachwyt nad tymi błyskotkami. Na co dzień raczej biżuterii nie noszę, ale dosłownie tracę głowę przy kramikach nawet z tandetną, odpustową biżuterią. Taka kobieca atawistyczna slabość 🙂

    • Pomyslalam, ze jak ktos chce tylko poogladac miejsca w ktorych bylam to tutaj bedzie mu o wiele latwiej.
      Blyskotki przyciagaja oko i uruchamiaja nasze nogi w ich strone aby oku bylo wygodniej bo poptrzec kobieta musi aby nie robic awantur to jakby oczyszczenie duszy 🙂

Leave a comment

Blog at WordPress.com.